To, jak szybko dokonamy dekarbonizacji będzie miało wpływ na klimat, zdrowie i środowisko w nadchodzących dziesięcioleciach. Ale czy robimy to wystarczająco szybko?
Rysunek 1 ilustruje przewidywane emisje z transportu dla 27 państw członkowskich Unii Europejskiej oraz Wielkiej Brytanii do 2030 r. Aby sprowadzić emisje do poziomu z 1990 r., konieczna jest redukcja o 18%, zaznaczona żółtą linią (co odpowiada redukcji o 2% z roku na rok). Dla porównania, spełnienie obecnych norm emisji CO2 po 2020 r. oznacza redukcję o 4% rocznie (linia przerywana). W rzeczywistości jednak, aby osiągnąć docelowe ograniczenie emisji w Europie o 55% w porównaniu z poziomem z 1990 r., konieczne jest zmniejszenie emisji o 64% lub o 10% z roku na rok co obrazuje czarna linia.
Regulatorzy podejmują zdecydowane kroki, a producenci samochodów dokonują adekwatnych zmian.
Normy emisji dwutlenku węgla są, zdaniem wielu obserwatorów, najważniejszym czynnikiem przyspieszającym transformację w kierunku elektromobilności. Wymusiły one na producentach samochodów wejście na ścieżkę dekarbonizacji i będą podstawowym motorem zmian.
Przyjmując rok 2021 jako punkt odniesienia od 2025 roku samochody osobowe i dostawcze muszą emitować o 15% mniej CO2. Następnie, od 2030 r., samochody muszą emitować o 37,5% mniej CO2, a vany o 31% mniej. Za każdy gram, o który każdy pojazd przekroczy docelowe poziomy emisji nakładana jest grzywna w wysokości 95 euro.
Wydaje się jednak, że te regulacje mogą nie wystarczyć, aby spełnić ambicje określone w SSMS, aby do 2030 roku na drogach pojawiło się 30 milionów pojazdów o zerowej emisji. Komisja Europejska zobowiązała się już do przeglądu norm CO2(pdf) dla samochodów osobowych i dostawczych do czerwca 2021 roku, a dla pojazdów ciężarowych rok później.
Regulacje te mają również na celu przyspieszenie sprzedaży pojazdów elektrycznych. Przewidują one, że sprzedaż nowych samochodów osobowych i dostawczych będzie stanowić ponad 5% całkowitej sprzedaży producentów samochodów w 2020 roku, a następnie wzrośnie do 10% w 2021 roku i do 15% w 2025 roku. Od 2030 r. będzie to 35% dla samochodów osobowych i 30% dla samochodów dostawczych. Nagrodą jest złagodzenie limitu emisji, ale – jak błędnie sądzimy – nie ma kary za nieprzestrzeganie przepisów.
Dla producentów samochodów przepisy te oznaczają całkowite przeformułowanie układów napędowych, ogromne inwestycje w badania i rozwój oraz przerwanie długotrwałych łańcuchów dostaw w celu dostarczenia czystszych pojazdów o niższym poziomie emisji w całym okresie eksploatacji.
W 2021 r. wprowadzą oni na rynek ponad 200 nowych modeli elektrycznych i hybrydowych typu plug-in dając klientom indywidualnym i flotom większy wybór i przyspieszając tempo elektryfikacji.
Inicjatywy krajowe i lokalne sprzyjają elektryczności
Kilka europejskich rządów planuje zakazać sprzedaży nowych pojazdów z silnikami Diesla i benzynowymi do 2030 roku. Norwegia, jedna z najbardziej postępowych gospodarek w kwestii pojazdów elektrycznych celuje w rok 2025.
Francja, która planuje pięciokrotny wzrost sprzedaży pojazdów elektrycznych do 2022 r. w porównaniu z 2017 r., stosuje skuteczny system bonus-malus, który mógłby dobrze służyć innym krajom. „Bonus" to nagroda środowiskowa w wysokości do 6 000 euro dla pojazdów kosztujących mniej niż 45 000 euro, które emitują mniej niż 20 gramów CO2 na kilometr. „Malus" to podatek w wysokości do 20.000 euro od pojazdów emitujących najwięcej zanieczyszczeń w momencie rejestracji skutecznie finansujący wypłaty premii.
Na poziomie miast i gmin prawie 300 stref niskoemisyjnych wprowadza obecnie zakaz ruchu pojazdów zanieczyszczających środowisko. Zatem firmy logistyczne lub te zajmujące się transportem na ostatnim etapie dostawy do odbiorcy muszą albo przestawić się na pojazdy elektryczne, albo zapłacić karę, aby dotrzeć do swoich klientów w mieście.
Jednak pomimo zachęt do elektryfikacji nie każdy może sobie pozwolić na samochód elektryczny. Rynek jest zróżnicowany i widać na nim rozdźwięk jeśli chodzi o majętność obywateli w poszczególnych państwach. Największym zainteresowaniem cieszą się pojazdy elektryczne wśród krajów, które oferują najlepsze zachęty i mają najbogatsze społeczeństwa. Istnieje realne ryzyko, że biedniejsze kraje zostaną wyparte z rynku, co może mieć negatywny wpływ na jakość powietrza i zdrowie.
Podział ten jest oczywisty. Nieco ponad 75% (pdf) wszystkich stacji ładowania pojazdów elektrycznych znajduje się w Niemczech, Francji, Holandii i Wielkiej Brytanii, podczas gdy ponad trzy czwarte (pdf) wszystkich pojazdów elektrycznych jest sprzedawanych w tych samych krajach oraz w Norwegii. Jeśli dekarbonizacja jest ambicją Europy, należy znaleźć sposób na zharmonizowanie wprowadzenia pojazdów elektrycznych i odwrócenie polaryzacji biedniejszych gospodarek.