Pomysł wprowadzenia testu przedsiębiorcy nie jest nowy, a szczególnego rozgłosu nabrał na początku 2019 roku. Wtedy to urzędnicy Ministerstwa Finansów wprost postulowali, by dokładnie przyjrzeć się osobom samozatrudnionym, a w szczególności osobom, które współpracują z jedną firmą i wystawiają jedną fakturę miesięcznie. Po druzgocącej krytyce ze strony środowisk prawników i doradców podatkowych oraz samych przedsiębiorców, inicjatywa testu przedsiębiorcy upadła. Nieoczekiwanie wróciła jednak w wypowiedziach polityków.
Niezależnie od faktu czy test przedsiębiorcy nabierze realnego, legislacyjnego kształtu, obserwowane komunikaty należy odczytać jako sygnał do zweryfikowania zasad współpracy z kontraktorami obowiązujące w firmie. Nie można bowiem zapominać, że już dzisiaj organy dysponują odpowiednimi narzędziami pozwalającymi identyfikować podmioty, które mogą zostać poddane późniejszej kontroli, m.in. system jednolitych plików kontrolnych (JPK) czy wykorzystywane przez ZUS do analizy danych ubezpieczeniowych narzędzia oparte o sztuczną inteligencję i uczenie maszynowe. To tylko niektóre ze sposobów, w ramach których organy mogą weryfikować samozatrudnionych przedsiębiorców.
Sama kontrola może nieść ze sobą bardzo istotne konsekwencje, zarówno dla „samozatrudnionego”, jak i usługobiorcy. Mogą one dotykać takich obszarów jak: obowiązek ponownego ustalenia zasad opłacania podatku PIT przez przedsiębiorcę, zasad rozliczania VAT czy też składek na ubezpieczenia społeczne. Do tego mogą dojść dodatkowe koszty w formie odsetek ale i obciążenia administracyjne takie jak konieczność złożenia korekt informacji i deklaracji podatkowych. Kontrola podatkowa to potencjalnie również obszar odpowiedzialności karnoskarbowej z tytułu niezłożenia dokumentów wymaganych np. od płatników.